Powrót na stronę główną sieciowej biblioteki alternatywnej

Powrót do spisu treści


Errico Malatesta

Anarchia

Poprzedni rozdział
Następny rozdział


III. SOLIDARNOŚĆ

    Gdyby interesy ludzi były z konieczności wzajemnie sobie przeciwne, gdyby walka była niezbędnym prawem życia społecznego, gdyby swoboda jednych ograniczała swobodę drugich, w takim razie każdy dążyłby do powiększenia swej własnej swobody ze szkodą swobody innych. Gdyby jednocześnie musiał istnieć rząd, nie dlatego, żeby on był tak czy inaczej użytecznym dla ogółu członków społeczeństwa, lecz dlatego że zwycięzcy chcieliby zapewnić sobie wyniki zwycięstwa, zmusiwszy zwyciężonych do posłuszeństwa i uwolnić się od trudu wiecznego bronienia zdobytego stanowiska, polecając go ludziom specjalnie przygotowanym do rzemiosła żandarmów, wówczas ludzkość skazałaby się na zagładę, lub też musiałaby ustawicznie się borykać między tyranią zwycięzców i buntem zwyciężonych.

    Na szczęście przyszłość ludzkości jest jaśniejsza, ponieważ prawo nią rządzące jest łagodniejsze.

    Prawem tym jest s o l i d a r n o ś ć.

    Człowiek posiada jako zasadniczą i. Konieczną cechę "instynkt samozachowawczy", bez którego żadna istota nie mogłaby żyć, jak i też instynkt zachowania gatunku, bez którego żaden gatunek nie mógłby powstać ani trwać. To też broni on swego istnienia i swego dobrobytu, jak również swego potomstwa, od wszystkiego i wszystkich.

    Istoty żyjące mają w naturze dwa sposoby zapewnienia sobie bytu i uczynienia go bardziej spokojnym: z jednej strony walkę osobistą z żywiołami oraz innymi osobnikami tego samego lub odrębnego gatunku; z drugiej strony wzajemną pomoc, kooperację, którą można nazwać stowarzyszeniem do walki z naturalnymi czynnikami niesprzyjającymi istnieniu, rozwojowi i dobrobytowi zjednoczonych.

    Nie moglibyśmy na tych kilku stronicach wyjaśnić, jaki udział bierze każda z tych dwóch zasad w rozwoju życia organicznego: "walka" i "korporacja".

    Wystarczy skonstatować, jakim sposobem kooperacja - obowiązkowa lub dobrowolna stała się jedynym środkiem postępu, udoskonalenia, bezpieczeństwa i takim sposobem walka - pozostałość atawistyczna - stała się całkiem niezdolną do stworzenia dobrobytu jednostek, lecz przeciwnie wywołuje zło dla wszystkich, zarówno dla zwycięzców jak i dla zwyciężonych.

    Doświadczenie zdobyte i przekazane z pokolenia na pokolenie, nauczyło człowieka, że łącząc się z innymi ludźmi, istnienie jego staje się pewniejsze, a dobrobyt większy. Wtedy wynikiem walki o byt przeciw naturze i jednostkom tegoż samego gatunku był rozwój w ludziach instynktu społecznego, który całkowicie zmienił warunki jego życia. Dzięki sile tego instynktu człowiek mógł wyjść ze stanu zwierzęcości, dojść do wielkiej potęgi i wznieść się tak wysoko ponad inne zwierzęta, że filozofowie mistycy uznali za konieczne nadać mu duszę nieśmiertelną i niematerialną.


    Wiele innych współzawodniczących przyczyn złożyło się na wytworzenie tego instynktu społecznego, pochodzącego ze zwierzęcego instynktu zachowania gatunku, który jest instynktem społecznym, ograniczonym do pokrewieństwa naturalnego - doszedł do tak wysokiego stopnia siły, że odtąd tworzy podstawę moralnej natury człowieka. Człowiek wyszedłszy ze stanu zwierzęcego, był słaby i nieuzbrojony do walki indywidualnej ze zwierzętami mięsożernymi. Lecz mając umysł zdolny do rozwoju, organ głosu zdolny do wyrażania za pomocą różnych dźwięków, rozmaitych wrażeń, ręce specjalnie zbudowane do nadawania pewnej formy materii, musiał prędko odczuć potrzebę i korzyści stowarzyszania się; można nawet powiedzieć, że człowiek wyszedł ze stanu zwierzęcego wówczas, kiedy się stał społecznym i kiedy się nauczył używać mowy, która jest zarazem wynikiem i czynnikiem życia społecznego.

    Ponieważ na początku istnienia ludzkości ilość ludzi była stosunkowo ograniczona, więc walka o byt między ludźmi była mniej zawziętą, mniej ciągłą, mniej potrzebną nawet poza stowarzyszeniem, co musiało bardzo sprzyjać rozwojowi uczuć sympatii i pozwoliło skonstatować i ocenić pożytek wzajemnej pomocy. Wreszcie zdolność nabyta przez człowieka dzięki jego pierwotnym cechom, zmienianie wspólnymi siłami otaczającego środowiska, zastosowywanie go do swoich potrzeb; pomnożenie żądań, które wzrastają jednocześnie wraz ze środkami ich zaspokojenia i stają się potrzebami; podział pracy, będący wynikiem metodycznego zużytkowania przyrody na korzyść człowieka, wszystko to utworzyło z życia społecznego środowisko niezbędne, poza którym człowiek nie może żyć nie popadając w stan zwierzęcy.

    I przez wyrafinowanie uczuciowości, wynikające z pomnożenia się stosunków, przez przyzwyczajenie nabyte dzięki dziedziczności w ciągu tysięcy wieków, ta potrzeba życia społecznego, wymiany myśli i uczuć pomiędzy ludźmi, stała się niezbędną dla naszego organizmu. Przekształciła się ona w uczucia sympatii, przyjaźni, miłości, niezależnie od wytwarzanych przez stowarzyszenie korzyści materialnych i istnienie w tak silnym stopniu, 2e człowiek gotów się narazić na wszelkiego rodzaju cierpienia a nawet i na śmierć, byleby temu uczuciu uczynić zadość.

    Jednym słowem, ogromne korzyści, jakie przynosi człowiekowi stowarzyszanie się, stan niższości fizycznej (nie odpowiadający jego wyższości umysłowej) w jakim on się znajduje wobec zwierzęcia, o ile jest samotnym; możność łączenia się z coraz to zwiększającą się liczbą osobników, w stosunkach coraz bliższych i coraz bardziej zawiłych, aż do rozszerzenia stowarzyszenia na całą ludzkość, na całe życie; a w szczególności możność pracy wraz z innymi, wytwarzania ponad potrzeby życia; wreszcie uczucia sympatii, które z tego wszystkiego się wywiązują, nadały ludzkiej walce o byt charakter zupełnie odmienny od tego jaki nosi walka ze zwierzętami. Bądź co bądź, wiemy dzisiaj badania współczesnych przyrodników dostarczają nam codziennie nowych dowodów wiemy, że kooperacja miała i ma, w rozwoju świata organicznego wielkie znaczenie, którego nie podejrzewali ci, którzy chcieli objaśnić niesłusznie zresztą panowanie burżuazji teorią Darwina, gdyż różnica pomiędzy walką o byt u lodzi a zwierząt jest tak ogromna, jak przestrzeń dzieląca człowieka od zwierząt. Zwierzęta walczą albo pojedynczo, albo co częściej bywa, małymi stałymi lub zmiennymi grupkami, przeciwko całej przyrodzie nie wyłączając innych osobników tego samego gatunku. Zwierzęta nawet najbardziej towarzyskie, jak np., mrówki, pszczoły, itd., poczuwają się do solidarności z osobnikami tego samego mrowiska, lub tego samego ula, lecz są zupełnie obojętne względem innych zgromadzeń tegoż rodzaju, a nawet walczą z nimi. Walka zaś między ludźmi dąży do coraz szerszego zrzeszania się, do rozwoju solidarności, jak też miłości każdego do wszystkich ludzi, do zwycięstwa i zapanowania nad przyrodą dla ludzkości i przez ludzkość. Wszelka walka mająca na celu zdobycie korzyści dla jednostki, niezależnie od innych lub przeciw nim, sprzeciwia się społecznemu uczuciu człowieka nowoczesnego i strąca go do stanu zwierzęcego.

    Solidarność, czyli harmonia interesów, uczuć, udział każdego w dążeniu do powszechnego dobra i udział wszystkich w pomocy każdemu członkowi społeczeństwa, solidarność jest jedynym stanem, w którym człowiek może dojść do największego rozwoju i jak największego dobrobytu. To jest cel, do którego dąży ewolucja ludzkości; to jest zasada, która może pogodzić wszystkie współczesne antagonizmy, w inny sposób nierozwiązywalne i sprawia, że swoboda każdej jednostki nie ogranicza się lecz przeciwnie znajduje uzupełnienie i niezbędne warunki egzystencji w swobodzie innych.

    "Żaden osobnik" - powiada Michał Bakunin - "nie może zdobyć poczucia własnej ludzkości, ani też wprowadzić go w życie inaczej jak uznawszy ją w innym i jednocząc się w walce z innymi dla jej urzeczywistnienia. Żaden człowiek nie może się wyzwolić, jeżeli nie wyzwoli wszystkich otaczających go ludzi. Moja swoboda jest swobodą wszystkich, ponieważ ja wtedy tylko jestem rzeczywiście wolnym, wolnym nie Tylko w zasadzie, lecz w rzeczywistości, kiedy moja swoboda i moje prawo znajduje poparcie w swobodzie i prawie wszystkich ludzi.

    Położenie innych obchodzi mnie bardzo, gdyż jakkolwiek moje stanowisko społeczne było by niezależne, czy byłbym papieżem, carem, cesarzem, czy też pierwszym ministrem, zawsze jestem wytworem tego, czym są ostatni z ludzi; jeżeli oni są ciemni, biedni, niewolnicy, moje istnienie jest zależne od ich ciemnoty, nędzy i ich niewoli. Na przykład, ja człowiek oświecony i inteligentny jestem głupcem przez ich głupotę, ja człowiek mężny jestem niewolnikiem dzięki ich niewolnictwu; ja bogacz drżę wobec ich nędzy ja uprzywilejowany blednę wobec ich sprawiedliwości. Ja co chcę być wolnym, mogę dojść do tego, gdyż dookoła mnie wszyscy ludzie jeszcze nie chcą być wolnymi, a nie chcąc swobody, oni stają się względem mnie narzędziem ciemięstwa." Solidarność daje więc człowiekowi możliwość osiągnięcia najwyższego stopnia bezpieczeństwa i dobrobytu; a zatem nawet egoizm, czyli uwzględnianie wyłącznie własnego interesu, kieruje człowieka i społeczeństwo ludzkie ku solidarności; lub raczej egoizm i altruizm (uwzględnienie interesów innych ludzi) łączą się w jednym uczuciu, tak samo jak łączą się interesy jednostki z interesami społeczeństwa. Lecz człowiek nie mógł od razu przejść od stanu zwierzęcego do stanu ludzkiego, od brutalnej walki człowieka z człowiekiem do walki solidarnej wszystkich zbratanych ludzi przeciw otaczającej przyrodzie.


    Wiedziony korzyścią jaką przedstawiało stowarzyszenie się i wynikający stąd podział pracy, człowiek dążył do solidarności; lecz ta w swym rozwoju napotkała na przeszkodę, która zmieniła jej kierunek i która dotychczas sprowadzają z drogi wiodącej do celu. Człowiek zrozumiał, że może do pewnego stopnia i dla najniezbędniejszych potrzeb materialnych, jakie jedynie wtedy odczuwał, wyciągnąć korzyści z kooperacji podając swej woli innych ludzi, zamiast się z nimi łączyć dla pracy wspólnej; a ponieważ dzikie i antyspołeczne instynkty były w nim jeszcze silne, zmusił najbliższych do pracy dla siebie, ponieważ wolał panowanie, niż stowarzyszanie się. Być może nawet, w większości przypadków, że właśnie wyzyskując zwyciężonych człowiek pojął po raz pierwszy całe dobrodziejstwo kooperacji, całą korzyść, jaką może wyciągnąć ze zjednoczenia się z innymi ludźmi.

    Zrozumienie korzyści kooperacji, zamiast doprowadzić do triumfu solidarności w jak najszerszym zakresie wytworzyło własność osobistą i władzę, czyli wyzysk pracy ogółu przez garstkę uprzywilejowanych.

    I to też było rodzajem stowarzyszenia, kooperacji poza którą życie ludzkie jest niemożliwe; lecz był to narzucony rodzaj kooperacji, zorganizowany przez mniejszość dla jej własnego interesu.

    Z faktu tego wynika wielka sprzeczność, widniejąca w historii ludzkości, sprzeczność, zachodząca pomiędzy dążeniem do łączenia i bratania się w celu zwycięstwa nad przy999rodą, a dążeniem do dzielenia się na tyle jedności oddzielnych i wrogich, ile jest gromad ludzkich w warunkach zakreślonych przez warunki geograficzne i etnograficzne, ile jest stanowisk ekonomicznych, ile jest ludzi, którym udało się zdobyć jakąś korzyść, którzy chcą sobie ją zapewnić i zwiększyć, ile jest tych, którzy spodziewają się zawładnąć przywilejem, i ilu jest takich, którzy cierpiąc powodu niesprawiedliwości lub z powodu przywileju, buntują się i pragną się wyzwolić.

    Zasada "każdy dla siebie", która oznacza wojnę wszyscy przeciw wszystkim, doprowadziła w ciągu biegu historii do skomplikowania, spaczenia i sparaliżowania walki wszystkich przeciwko naturze, walki, która jedynie dać może dobrobyt ludzkości, gdyż takowa rozwijać się może na podstawie tej zasady, że "wszyscy dla jednego, jeden dla wszystkich".

    Ludzkość wiele ucierpiała wskutek wprowadzenia władzy i wyzysku. Lecz, pomimo strasznego ucisku, jakiego były ofiarą masy, pomimo nędzy, wad, występków i zwyrodnienia zarówno ciemięzców jak i ciemiężonych sprowadzonego przez nędzę i niewolę, pomimo nagromadzenia nienawiści, pomimo niszczących wojen, pomimo antagonizmu sztucznie wytworzonych interesów instynkt społeczny przetrwał i rozwinął się. Kooperacja pozostaje zawsze niezbędnym warunkiem dlatego, ażeby człowiek mógł walczyć z powodzeniem przeciwko przyrodzie, jak również jest ona stałą przyczyną zbliżenia się ludzi i rozwoju uczucia sympatii między nimi. Ucisk mas spowodował bratanie się uciskanych. Jedynie dzięki istniejącej pomiędzy uciskanymi solidarności mniej lub bardziej rozwiniętej, ci ostatni mogli znosić ucisk, a ludzkość oparła się czynnikom śmierci, jakie się wkradły do jej łona. Dziś, ogromny rozwój produkcji, zwiększenie się potrzeb, jakie mogą być zaspokojone jedynie tylko przy udziale wielkiej liczby ludzi wszystkich krajów, sposoby komunikacji, przyzwyczajenie do podróży, nauka, literatura, handel, a nawet wojny łączyły i łączą ludzkość coraz mocniej w jedno ciało, którego części wzajemnie solidarne znajdują swój pełny i swobodny rozwój jedynie tylko w ocaleniu innych; części całości.

    Mieszkańca Neapolu tak samo obchodzi uzdrowotnienie lichych mieszkań jego kraju, jak i polepszenie warunków higienicznych wśród narodów znad brzegów Gangesu, skąd przychodzi do niego cholera. Swoboda, dobrobyt, przyszłość górala, chowającego się w wąwozach Apeninów zależą nie tylko od dobrobytu lub nędzy w jakich znajdują się mieszkańcy jego wioski, jak i też warunków, w jakich żyje cały naród włoski, lecz również i od stanu pracowników Ameryki lub Australii, od odkrycia jakie zrobił uczony szwedzki, od warunków materialnych i moralnych Chińczyków, od wojny lub pokoju jaki panuje w Afryce, słowem od wszelkich okoliczności małych czy wielkich, które pod jakimkolwiek względem. mogą wpływać na istotę ludzką.

    W obecnych warunkach społecznych ta wielka solidarność, która łączy ludzi jest przeważnie nieświadoma, ponieważ wynika ona ze starcia się poszczególnych interesów, gdy tymczasem ludzie troszczą się mało lub wcale o interesy ogólne. Jest to najbardziej oczywistym dowodem, iż solidarność jest naturalnym prawem ludzkości, prawem, które zapanuje pomimo wszystkich antagonizmów wytworzonych przez obecny porządek społeczny.

    Z innej strony, masy uciskane, które nigdy nie są obojętne na ucisk i nędzę i które, dziś więcej niż kiedykolwiek, okazują się spragnionymi swobody, sprawiedliwości i dobrobytu, zaczynają rozumieć, że mogą się wyzwolić tylko przez jedność, przez solidarność ze wszystkimi gnębionymi ze wszystkimi wyzyskiwanymi. One rozumieją wreszcie, że niezbędnym do ich wyzwolenia jest posiadanie środków produkcji, ziemi i narzędzi pracy, czyli zniesienie własności osobistej. Nauka, rozważanie zjawisk społecznych wykazują, że zniesienie to miałoby ogromny pożytek dla samych uprzywilejowanych, gdyby chcieli oni tylko wyrzec się chęci panowania i przyczynić się do pracy nad wspólnym dobrem.

    Tak więc, gdyby uciskane masy naraz odmówiły pracy dla innych, gdyby odebrały od posiadaczy ziemię i narzędzia pracy i zechciały korzystać z nich dla siebie, dla swojego zysku, tj., dla wszystkich; gdyby nie zechciały znosić siły brutalnej ani przywilejów ekonomicznych; gdyby uczucie braterstwa między narodami, uczucie solidarności pomiędzy ludźmi, powiększone wspólnotą interesów uniemożliwiły wojny i zdobycze, jaką wówczas rację bytu miałby rząd?

    Gdyby własność prywatna została obalona, rząd który jest jej obrońcą musiałby zniknąć. Gdyby on przetrwał, dążyłby zawsze do wskrzeszenia pod jaką bądź postacią klasy uprzywilejowanej i gnębiącej.

    Zniesienie rządu nie znaczy i nie może znaczyć zburzenia związku społecznego. Przeciwnie, kooperacja która dziś jest przywilejem niektórych, stanie się wolna, dobrowolna i bezpośrednio korzystna dla wszystkich i przez to samo stanie się potężniejsza i skuteczniejsza.

    Instynkt społeczny, poczucie solidarności, rozwinie się do najwyższego stopnia, każdy człowiek będzie robił wszystko co tylko będzie mógł dla dobra innych ludzi, dla zadośćuczynienia uczuciom sympatii, jak również i dla łatwo zrozumiałego interesu. Ze swobodnego łączenia się wszystkich dzięki zgrupowaniu się ludzi według ich potrzeb i sympatii, począwszy od dołu do góry, od prostego do skomplikowanego, a więc od interesów najbliższych i kończąc na interesach najogólniejszych, powstanie organizacja społeczna, która będzie miała na celu największy dobrobyt i największą swobodę wszystkich, która złączy całą ludzkość w jedną braterską wspólnotę, zmieniającą się i polepszającą stosownie do zmian okoliczności, i wskazówek doświadczenia. Tym społeczeństwem ludzi wolnych, tym społeczeństwem przyjaciół jest anarchia.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział


Powrót do spisu treści

Powrót na stronę główną sieciowej biblioteki alternatywnej