sieciowa biblioteka alternatywna
wróć na stronę główną

Powrót do spisu treści


Jacek Poreda

WEGANIZM
czyli powrót do natury


Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały

4. Rzecz o martwej naturze

W XIX wieku przeciętny człowiek zjadał 13kg mięsa i 300kg chleba, w 1960 roku już tylko 100kg chleba, ale za to 55kg mięsa.
Jesteśmy cywilizacją mięsożerców. Ale chcielibyśmy odwołać się do faktów. Natychmiast po zjedzeniu mięsa lub jego przetworów wzra-sta szybko ilość białych ciałek krwi. Można to zaobserwować laboratoryjnie. Takie zjawisko występuje tylko wtedy, gdy organizm chce bronić się przeciwko chorobom. Martwe mięso zwierzęce użyte jako pokarm jest dla człowieka czymś obcym. Efektem spożycia tego pokarmu jest osłabienie organizmu, prowadzące do podatności na choroby.
Badania wykazują, że człowiek jest stworzony do pokarmów zasadowych (po-wi-nien spożywać 80% tego pokarmu). Tymczasem prze-ciętny człowiek spożywa 98% w formie kwasowej, a tylko 2% w formie zasadowej. W efekcie nadkwasowość, zatrucie organizmu, choroby narządów wewnętrznych. Pokarmy kwasowe to właśnie mięso oraz wyro-by gotowane, pieczone, konserwowane. Medycyna i nauka z uporem godnym maniaka wmawia, że człowiek musi jeść mięso. Ale badania tym razem nad próchnicą pokazują, że jest to choroba nie tyle zębów, co całego organizmu, przekwaszonego i zatrutego.
Każde ciało wypromieniowuje energię. Widmo tego pola energetycznego jest mierzone w angstremach (Ĺ). Człowiek powinien spoży-wać te pokarmy, które mają jak największe pole energetyczne, rzędu 6000-8000Ĺ. A to oznacza zboża, nasiona, owoce, warzywa. Suszone zboża czy warzywa po kilku latach zachowują swoje pole energetyczne ponad 6000Ĺ. Mięso zwierząt w chwili zabicia posiada wielkość około 6000Ĺ. Po kilku godzinach 10 razy mniej, po kilku dniach prawie 0! To samo z konserwami, puszkami.
Doktor Carison, badacz plemienia Hunzów, przetestował na zwie-rzętach różne rodzaje diet. Szczury odżywiane po wegetariańsku były zdrowe i pokojowe. Szczury odżywiane mięsem chorowały, były agre-sywne i pożerały się nawzajem.
Nie można tych badań bezkrytycznie przenosić na człowieka, ale coś w tym jest. Coraz więcej zjedzonych zwierząt idzie w parze z coraz większą agresją wśród ludzi.
Udowodniono, że człowiek mógłby żyć około 150 lat, na tyle po-zwalają możliwości jego organizmu (tzw. wiek biologiczny). Dzisiaj norma to 70 lat i coraz bardziej się obniża. A normalne jest, że człowiek po pięćdziesiątce musi narzekać na różne schorzenia. Choroby "wieku starczego" to wymysł XX wieku.
Typowa amerykańska (także europejska) dieta wygląda następująco:
zboża - 20%
mięso - 20%
tłuszcz - 17%
cukier - 18%
jaja, nabiał - 11%
alkohol - 3%
warzywa, owoce - 11%
Ale tak naprawdę, to potrzebujemy:
węglowodany - 80% (warzywa, owoce, zboża)
białko - 10%
tłuszcz - 10%
Czy widzisz tę przepaść pomiędzy tym, czego potrzebuje twój organizm, a tym, co jest zjadane?
Z mięsem wiąże się problem adrenaliny. Zwierzęta oczekują na śmierć wiele godzin, zabijane są w straszny sposób. Ich tkanki są pełne adrenaliny. Dzięki temu człowiek ma poczucie siły po zjedzeniu mięsa. Ale jest to jednocześnie trucizna i narkotyk.
W średniowieczu jednym ze sposobów produkowania trucizny było wypuszczenie na wybieg świni i psa, który ją podgryzał, ale nie za-bijał. Po kilku godzinach świnia była zabijana, a spuszczona krew pełna adrenaliny służyła jako trucizna, na przykład na ukochanego sąsiada. Sposób, w jaki są uśmiercane zwierzęta masowo powoduje ogromne cierpienia. Nie ma to nic wspólnego z człowieczeństwem. Jak ktoś może uważać się za kulturalnego człowieka, jeśli ma udział w tym barbarzyń-stwie.
Nawet jeśli zabijamy zwierzęta sami, w gospodarstwie, to i tak jest to szkodliwe. Wielokrotnie widziałem zachowanie zwierząt przed zabiciem. Zawsze wyczuwały, co je czeka. Wystarczy, aby odpowiednią dawkę adrenaliny organizm wyprodukował i zatruł swoje tkanki.
Dzisiejszy chów przemysłowy powoduje, że nie ma praktycznie zdrowych zwierząt. Są one sztucznie faszerowane antybiotykami, hor-monami.
Dzieci karmione tym mięsem szybciej dorastają fizycznie. Prze-ciętny wiek pierwszej miesiączki u dziewcząt dziś to około 12-13 lat. Jeszcze na początku wieku było to 17 lat. Zwierzęta są karmione złą, zepsutą paszą, mączką rybną, odpadami przemysłowymi. Z tego nie może być nic dobrego.
W Stanach Zjednoczonych 20% krów ma białaczkę, jeszcze więcej - gruźlicę i inne schorzenia.
Rząd nie podaje tego do wiadomości, bo ma w tym interes lobby rolnicze. W Polsce sytuacja jest o wiele gorsza.
Każdy rodzaj mięsa to odrębna historia. Narody cywilizowane nie jedzą wieprzowiny, bo to mięso najbardziej tłuste, pełne pasożytów i in-nych chorób. Świnia je same nieczystości, więc jej mięso nie może być wartościowe. Bydło to głownie białaczka i choroby wewnętrzne. W krajach o dużym spożyciu wołowiny (USA, Skandynawia) proporcjo-nalnie przybywa przypadków białaczki wśród ludzi.
Drób to hormony, antybiotyki, masowe hodowle w niehigienicz-nych warunkach, co powoduje, że drób jest coraz częściej atakowany przez liczne choroby, zwłaszcza skórne.
Ryby byłyby w sumie najzdrowsze ze wszystkich rodzajów mięsa, gdyby nie ogromne zanieczyszczenie wód. Mięso ryb to skumulowany zbiornik pierwiastków ciężkich. Coraz więcej ryb ma choroby skóry, wrzody i nowotwory, powstałe w wyniku skażenia wód. 80% ryb łowio-nych w obszarach USA ma raka skóry. Ponadto spożywanie ryb prowa-dzi do osteoporozy, a tłuszcz rybi zmniejsza krzepliwość krwi, co jest bardzo niekorzystne.
Wypada odpowiedzieć sobie na pytanie: czy z natury jesteśmy powołani do jedzenia mięsa? Porównanie cech mięsożernych i roślino-żernych daje nam ciekawe spostrzeżenia.
Zęby, skład chemiczny śliny, żołądek, ręce, skóra, przewód po-karmowy, język u człowieka jest podobny do owocożernych, a nie mię-sożernych. Fakt, że przewód pokarmowy człowieka jest długi, powodu-je, że mięso w nim długo zalega, fermentuje, wręcz gnije, co prowadzi do schorzeń, pieczenia, zgagi itp. U mięsożernych przewód pokarmowy jest bardzo krótki.
Organizm człowieka daje sobie radę dobrze z dietą wegetariańską, gdyż do niej jest dostosowany. Przy spożywaniu mięsa zaczynają się problemy. Pojawiają się szkodliwe substancje chemiczne (fenol, skatol i inne) jako efekt rozkładu białka zwierzęcego. Część z nich zostaje wy-dalona, a część wchłonięta w tkankę, powodując ogniska chorobotwór-cze.
Niektórzy mówią, że nieważne, co jemy, wszystko jest zatrute. To prawda, ale stopień skażenia jest nierówny. Oto porównanie według 300-stopniowej skali skażenia substancjami szkodliwymi, głównie pe-stycydami:
jarzyny korzeniowe 007
ziemniaki 003
zboże 008
strączkowe 026
owoce 027
jarzyny liściaste 036
produkty mleczne 112
mięso 281
Widzimy, co najbardziej kumuluje toksyny. Zwłaszcza w tkance tłusz-czowej zwierząt jest ogromny magazyn trucizn.
Najgorsze są więc tłuszcze i zupy na wywarach z mięsa, do które-go przenika tłuszcz. Matki małych dzieci, czy wiecie, co wasze dzieci piją w rosołkach zalecanych przez lekarzy? Rzeka trucizn!
Nie będziemy się kłócić o rację. Kto chce się truć, jego wola. Śmieszne jest, jak dorośli ludzie z uporem maniaka twierdzą, że to, co jest złe, jest dobre.
Mięso jest największym znanym źródłem schorzeń współczesnego świata Ogromna większość chorób, szybkie starzenie, brak odporności, słabsza potencja intelektualna - to chyba wystarczy.
Kto chce, niech sobie dalej wmawia, że czarne jest białe.
Raport lekarzy amerykańskich z ostatnich lat jest jednoznaczny. Człowiek potrzebuje 4 grupy pokarmowe: zboża, strączkowe, warzywa i owoce.
Jest to pierwszy krok na drodze do odejścia od filozofii wielkiego befsztyka.
Każdego dnia w Anglii zwierzęta hodowlane wydalają 125 ton od-chodów. Jedna krowa produkuje dziennie 470 litrów metanu, który ma decydujący wpływ na efekt cieplarniany. W ciągu roku do rzek rzeźnie wyrzucają 100 tys. ton krwi.
W Wielkiej Brytanii jest już 4 miliony wegetarian (8% ludności). W Polsce - około 1,5 miliona (niecałe 4%). Liczba ta powoli rośnie.
Myślimy jednak, że doświadczony wegetarianin to dobry kandydat na weganina. Rozwój człowieka trwa całe życie i nigdy nie jest tak do-brze, żeby nie mogło być lepiej.


5. Ekonomiczne i humanitarne aspekty wegetarianizmu.

20% bogatej części ludzkości spożywa 80% zasobów żywności. Do produkcji 1kg mięsa trzeba zużyć kilkanaście kg pszenicy lub soi. Jest rzeczą pewną, że wegetarianizm to także recepta na rozwiązanie problemu głodu.
Dzisiaj bogaci objadają się szynkami i innymi wątpliwymi luksu-sami, podczas gdy Afryka i Azja jeszcze głoduje. Przestawienie produk-cji na roślinną nie tylko pozwoliłoby na zlikwidowanie głodu, ale także na powrót do naturalnych sposobów gospodarowania. Wcale nie trzeba niszczyć gleby nawozami i środkami chemicznymi, aby nas wyżywiła.
Drugi aspekt sprawy to ekologia. Jaki przemysł najbardziej nisz-czy ziemię? Oczywiście masowa produkcja zwierzęca. To miliony ton metanu i innych szkodliwych substancji, zanieczyszczających glebę i wody. To ogromne ilości lasów tropikalnych wyciętych pod hodowlę bydła. To miliony litrów wody zużytych do procesów przetwórczych. Przemysł produkcji żywności najbardziej niszczy środowisko! Środki stosowane w rolnictwie to skażona gleba, woda powietrze. Zanika życie biologiczne, równowaga na naszej planecie coraz bardziej jest zachwia-na. Jak długo trwać jeszcze będzie ten obłędny proces?
Jeśli nie jesz mięsa, to możesz czuć się dumny, że nie przyczy-niasz się do głodowania ludzi w Afryce czy Azji i że nie masz udziału w tym niszczącym życie przemyśle. Zastanów się nad przyszłością, czy warto dla kawałka gnijącego mięsa niszczyć życie na planecie. Każdego roku 2 miliony sztuk bydła ginie w samych Stanach Zjednoczonych. Cała ziemia napełniana jest jękiem zarzynanych zwierząt. Pojawia się pytanie: dlaczego? Nie ma absolutnie takiej konieczności. Świat jest pełen okrucieństwa między innymi dlatego, że człowiek obojętny na los zwierząt staje się obojętny na los drugiego człowieka.
Cywilizacja rakiet kosmicznych i komputerów, coraz nowszych wynalazków technicznych jest także cywilizacją okrutnego masowego zabijania bezbronnych zwierząt. Nigdy człowiek nie będzie w pełni człowiekiem, jeśli obojętnie będzie uczestniczył w tej masakrze. XX wiek to wiek skąpany w potokach krwi ludzi i zwierząt. Zastanowiłeś się, do czego to może prowadzić?
Weganizm jest ściśle związany z ekologią. Ziemia uprawiana metodami naturalnymi odzyskuje swą moc i po kilku latach wydajność równa się, a nawet przewyższa wydajność rolnictwa konwencjonalnego.
Badania rządu francuskiego pokazują, że warzywa z upraw ekolo-gicznych mają o 35% aminokwasów więcej, o 50% wapnia, 13% pota-su, 49% magnezu, 28% manganu i 290% żelaza! Jest także o 360% wię-cej witaminy C i 230% betakarotenu. Ale mafia rolniczo-przemysłowa nadal nas truje w imię lepszego jutra.

Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały


Powrót do spisu treści

sieciowa biblioteka alternatywna
wróć na stronę główną