Co robić?
Należy niezwłocznie powołać grupy społeczne, które zajęłyby się badaniem sprawy i pilnowaniem wstępu do Polski przeciw ZU. Jeśli zajdzie potrzeba, naród może sięgnąć po znane mu metody konspiracji, skoro służby specjalne NATO tak żarliwie strzegą prawdy o ZU. Wszyscy powinni wziąć udział w akcji ochrony przed jednym z największych zagrożeń biologicznych dla obecnych i przyszłych pokoleń narodu.
1. Polskie grupy powinny nagłośnić sprawę w kraju, utrzymywać kontakt z międzynarodową siecią anty-ZU, zainicjować badania oraz organizować sprzeciwy społeczne, akcje ostrzegające ludność i inne w zależności od stwierdzonych faktów. Grupy brytyjska, amerykańska, koreańska i japońska dysponują ekspertyzą nt. kampanii przeciw ZU.
2. Kolejarze i ludność miejscowa mogą sprawdzić, jakie czołgi przywozi się na polskie poligony. Czołg Leopard II jest przedstawiony w katalogach sprzętu wojskowego i literaturze wojskowej ogólnie dostępnej w księgarniach i antykwariatach. Czołgi uranowe innych państw NATO wyglądają identycznie lub podobnie. W identyfikacji pomogą polscy wojskowi.
3. Konwencjonalne liczniki Geigera nie wykryją ZU, bo nie wysyła on promieniowania gamma i beta, tylko alfa. Potrzebne są specjalne liczniki. Istnieje niezależna światowa sieć badaczy, którzy służą ekspertyzą, jeśli z jakiegoś powodu polscy atomiści nie mogliby pomóc.
4. Piękne polskie dziewczyny nie powinny mieć problemu z lokalizacją jednostek niemieckich, gdzie uczą czołgistów o ZU. Sprzęt najprawdopodobniej byłby przewożony do Polski stamtąd.
5. Należy sporządzić listę poligonów udostępnionych do ćwiczeń Bundeswehrze (czołgi holenderskie i innych państw NATO także mogą strzelać pociskami uranowymi) i sprawdzić poprzez pobranie próbek gleby, czy istnieje już skażenie ZU. Tak udowodniono skażenie w USA, Korei Południowej, Japonii i Rorto Riko.
6. Służba zdrowia w okolicach poligonów winna sporządzić bazę danych zachorowań z objawami ZU-pochodnymi przed wstąpieniem do NATO oraz notować dokładnie takież zachorowania od tego czasu.
Ostrożność nie zawadzi
USA bez względu na ludność miejscową produkuje broń uranową w lub blisko skupisk ludzkich, źródeł wody i żywności oraz ćwiczy broń ZU na poligonach w kontynentalej części kraju i w bazach wojskowych na całym świecie. W Japonii (m. in. wyspa Okinawa), Porto Riko (wyspa Vieques) i w Korei Południowej (wyspa Mae-Hyang Ri) samoloty amerykańskie A-10 strzelają ostrą amunicją uranową w pobliżu osadnictwa.
Samoloty brytyjskie Harrier oraz jednostki marynarki wojennej używają amunicję uranową. Poza tym istnieją bomby kasetowe, miny i rakiety przeciwpancerne zawierające ZU. Manewry z udziałem tych broni mogą przynieść skażenie gleby, wody i powietrza na teren ćwiczeń. W użyciu są także pociski mniejszego kalibru do rozmaitej broni palnej. Zapewne marynarka stosuje broń uranową, jak np. pokazano w programie telewizyjnym z wybrzeża Nowej Szkocji w Kanadzie, gdzie istnieją miejscowości oraz rozwinięte rybołówstwo. Nawet na terenach niezaludnionych pozostałości po broni ZU są niezwykle niebezpieczne, bo przenikają z łatwością do środowiska naturalnego. Skażenie radioaktywne ZU (również silnie trujący ciężki metal) przeniosło się już drogą wodną z poligonów czołgowych w Szkocji na przeciwległe brzegi Morza Irlandzkiego, gdzie badacze wykryli wzrost promieniowania i zachorowalności na raka.
Wielka Brytania, Niemcy i Francja również produkują broń ze ZU w tajnych wytwórniach. Pożar w jednej z nich, w Featherstone w Anglii 8. lutego 1999 r. wydobył na światło dzienne niebezpieczeństwo dla okolicznej ludności. Spaliło się kilka do kilkadziesiąt kg ZU z ogólnej ilości 34 t. Strażacy nie mogli zwalczać pożaru, bo nie znali rozplanowania zakładu i dowiedzieli się o obecności ZU dopiero po paru godzinach walki z żywiołem. Kolumna dymu uniosła się na wys. 1 km nad zaludnionym terenem. Użyto miliony litrów wody gaśniczej, która wyciekła do kanalizacji i na tereny przyległe. Istnieje możliwość przenoszenia produkcji broni ZU do nowych członków NATO, szczególnie dobrze uprzemysłowionych jak Polska, Węgry i Czechy, aby ochronić własną ludność.
Mięso uranowe
Władze polityczne i wojskowe są ogromnie nieodpowiedzialne w stosunku do niebezpieczeństw stwarzanych przez ZU. Nie dba się ani o własnych żołnierzy, ani o ludność, ani o przyszłe pokolenia. Powód jest prosty: broń uranowa daje USA i NATO przewagę taktyczną nad przeciwnikiem. Gdyby przyznać oficjalnie niebezpieczeństwo, rządy, wojsko i wytwórcy stanęliby wobec roszczeń setek tysięcy kombatantów oraz ludności na pobojowiskach ZU. Trzeba by wtedy również zająć się składowiskami ZU na całym świecie, gdzie materiał nagminnie wycieka z kontenerów oraz oczyścić wszystkie pobojowiska po ZU, co jest niezmiernie kosztowne, jeśli w ogóle możliwe. Obrano więc tańszy sposób: propagandę negacji i kłamstw o ZU. Przedstawiłem na konferencji w Manczesterze referat o metodach tuszowania sprawy ZU na wzór innych akcji służb specjalnych i wojny informacyjnej. Były ekspert nt. ZU z Pentagonu, dr Doug Rokke, potwierdził moje tezy.
Można się więc spodziewać w Polsce kampanii kłamstw o ZU, szczególnie jeśli NATO już stosuje tą broń na naszych poligonach lub jeśli to planuje. Zamachy i zastraszenie działaczy przeciw ZU nie jest wykluczone. Pod nieobecność dra Rokke służby specjalne zdemolowały mu dom i pecetę, gdzie miał materiały przeciw ZU. Przy następnej okazji strzelono z przejeżdżającego samochodu do sypialni, w której był w tym czasie z żoną. Profesora Günthera władze niemieckie również potraktowały brutalnie. Jest chory na raka, a odmówiono mu pomocy lekarskiej należnej każdemu obywatelowi tego bogatego państwa. Najprawdopodobniej zachorował od przebywania w środowisku skażonym przez ZU. Po wojnie nad Zatoką Perską Günther był pierwszym naukowcem, który przywiózł na Zachód próbki ZU z pola bitwy.
Na Bałkanach tragedia po pozostałościach amerykańskiej i brytyjskiej broni ZU na polach walk zaczęła się od pojawienia się syndromu znad Zatoki Perskiej wśród ludności w Bośni. Belgia zanotowała 3 tys. przypadków "syndromu bałkańskiego" (tak teraz nazywa się "syndrom znad Zatoki Perskiej") wśród swoich żołnierzy wysłanych na Bałkany od rozpoczęcia konfliktu w l. 1990. Latem 2000 r. zaczęto wycofywać wojska holenderskie z Kosowa z powodu ZU (podano pod koniec października 2000, że z powodu rodzimych złóż "azbestu" w Kosowie). W ślady Holandii poszły Portugalia, Włochy i inne państwa, które kolejno ogłaszają wycofywanie sił pokojowych z Kosowa z powodu skażenia ZU, choć nie zawsze wolno im otwarcie podać prawdziwą przyczynę. Tak namiętnie chronionej przez NATO populacji Albańczyków kosowskich nawet nie powiadomiono o ryzyku, gdy ta powróciła do domów. Nielegalna imigracja z Albanii jest w podobnej sytuacji w Kosowie.
Staliśmy się wszyscy "mięsem uranowym", jak to nazwał portugalski minister ogłaszając wycofanie swych wojsk z Kosowa. Rząd nas nie chroni, musimy za własną ochronę zabrać się sami. Niewiele jest narodów, które stanęły w przeszłości wobec wielkiej zmory i wyszły zwycięsko. Jeśli zajdzie potrzeba, Polacy poradzą sobie również z widmem ZU. Gra będzie o biologiczne przetrwanie.
Piotr Bein
piotr.bein@imag.net
|