|
"Miota- sią bezsilnie i z trudem usi-owa- chwyta© powietrze.
Funkcjonariusze nie reagowali - nie uczynili nic, cho© sprawia-o wra¬enie,
¬e cz-owiek naprawdą walczy o ¬ycie."
Marcus Omofuma, obywatel Nigerii si-- deportowany z Austrii, zmar- nie
odzyskawszy przytomnoĀci na pok-adzie samolotu 1 maja 1999 roku. Cho©
powody jego Āmierci s- nadal niejasne, istniej- powa¬ne obawy, ¬e do jego
Āmierci przyczyni-y sią metody ograniczenia ruch”w i skala si-y
zastosowanej przez policjant”w wobec stawiaj-cego op”r w trakcie deportacji
Marcusa Omofumy.
Wed-ug zezna½ Āwiadk”w, Marcus Omofuma zosta- przez policjant”w zwi-zany i
zakneblowany jak "zwierzą prowadzone na rze-", a nastąpnie wniesiony na
pok-ad samolotu. Trzech policjant”w wcisną-o go w pusty rz-d foteli z ty-u
samolotu i przytwierdzi-o do foteli taĀm- samoprzylepn-. "Okleili mu taĀm-
ca-y korpus i rące jak mumii". Gdy nadal protestowa-, policjanci zakleili
mu taĀm- brodą i jeszcze mocniej przywi-zali do fotela plastikowym paskiem.
Wed-ug zezna½ jednego ze Āwiadk”w, Marcus Omofuma "miota- sią bezsilnie i z
trudem usi-owa- chwyta© powietrze. Funkcjonariusze nie reagowali - nie
uczynili nic, cho© sprawia-o wra¬enie, ¬e cz-owiek naprawdą walczy o
¬ycie..."
Samolot lecia- do Sofii. Stamt-d w-adze austriackie zarezerwowa-y dla
Marcusa Omofumy bilet na przelot do Lagos w Nigerii na 2 maja 1999 roku.
Zanim samolot wyl-dowa- w Bu-garii Marcus Omofuma straci- przytomnoĀ©. Nim
zd-¬y- pojawi© sią lekarz, by- ju¬ martwy. Sekcja zw-ok, wykonana w
Bu-garii wkr”tce po zgonie, wykaza-a, ¬e przyczyn- Āmierci Marcusa Omofumy
by-o uduszenie.
Pikieta w Wiedniu w maju 2000 roku, w pierwsz- rocznicą Āmierci Marcusa
Omofumy, C Semotan
DziĀ, ponad rok po tych zdarzeniach, s-dowe dochodzenie w sprawie Āmierci
Marcusa Omofumy nadal trwa. Wci-¬ nie ma jasnoĀci, w jakim stopniu trzech
policjant”w, kt”rzy eskortowali Marcusa Omofumą do samolotu, bądzie
odpowiada© za swoje czyny, a to ze wzglądu na sp”r w kwestii przyczyny
Āmierci. Druga sekcja zw-ok, przeprowadzona w Austrii, wskaza-a, ¬e do
zgonu Marcusa Omofumy m”g- przyczyni© sią nie wykryty wczeĀniej atak
serca.
Dotychczasowe przes-uchania wykaza-y, ¬e policjanci maj- niewielk-
orientacją co do metod pozbawiania wolnoĀci, jakie ich zdaniem by-y
dopuszczalne podczas deportacji w maju 1999 roku. Szef wydzia-u policji ds.
cudzoziemc”w w Wiedniu zakaza- rzekomo stosowania knebli we wrzeĀniu 1998
roku i zarz-dzi-, ¬e "deportowani maj- by© zawracani do policyjnego
aresztu, jeĀli ich wydalenie mo¬liwe jest tylko z jednoczesnym
zakneblowaniem".
Jednak w maju 1999 roku jeden z trzech policjant”w oskar¬onych o udzia- w
deportacji Marcusa Omofumy mia- stwierdzi©, ¬e wszyscy w jego jednostce
wiedzieli o stosowaniu praktyki kneblowania zatrzymanych podczas si-owych
deportacji.
W maju 1999 roku minister spraw wewnątrznych wyda- rozporz-dzenie wyra-nie
zakazuj-ce stosowania knebli. Amnesty International nadal zabiega o wydanie
bardziej przejrzystych wytycznych w sprawie u¬ywania si-y i metod
pozbawiania wolnoĀci dopuszczalnych podczas
deportacji.
Czekamy na zapewnienie, ¬e osoby odpowiedzialne za Āmier© Marcusa Omofumy
postawione zostan- przed s-dem.
Funkcjonariusze policji torturowali dziewiącioletniego ch-opca zwi-zuj-c go
sznurem, wieszaj-c za ramiona na porączy i mia¬d¬-c mu kciuk obcągami.
Podejrzewali go, ¬e ukrad- telefon kom”rkowy. Firoz, dzisiaj
dziesiąciolatek, potrzebowa- wiele czasu, aby wygoi© zadane mu rany. Po
tym, co przeszed-, ci-gle jeszcze potrzebuje pomocy
psychiatry.
Firoz
W lipcu 1999 r. dziewiącioletni Firoz wraz ze swoim ojcem, rikszarzem,
pomagali przy przeprowadzce, w trakcie kt”rej zgin-- telefon kom”rkowy. Pod
nieobecnoĀ© ojca Firoza w-aĀciciele mieszkania zarzucili ch-opcu kradzie¬,
cho© on twierdzi-, ¬e nie wzi-- telefonu. Ich 25-letni syn wepchn-- Firoza
do toalety i zacz-- go bi©. "Nie przestawa- bi© mnie po twarzy i szarpa© za
ramią. P”-niej z-apa- pa-ką i chcia- mnie uderzy© w g-ową. MyĀla-em, ¬e
chce mnie zabi©, wiąc zacz--em krzycze©. Przesta- mnie bi©, gdy przybieg-
s-siad z ¬on-, znajomy ojca". Po powrocie ojciec Firoza wyrazi- swoje
oburzenie i zabra- syna do domu.
Oko-o 3-ciej nad ranem do domu Firoza weszli policjanci i aresztowali
ch-opca. Zezna- on p”-niej, ¬e zacząli go bi© ju¬ w domu. "Najpierw
uderzyli mnie w twarz, a p”-niej skrąpowali mnie sznurem tak, ¬e nie mog-em
oddycha©. Ci-gle mnie pytali, gdzie jest telefon, a kiedy m”wi-em, ¬e go
nie widzia-em, zn”w mnie bili. Firoz zosta- zabrany na posterunek policji
Mohammadpur Thana w Dacce. Kazano mu usi-Ā© na pod-odze i wyci-gn-© nogi.
Wtedy jeden z policjant”w usiad- na krzeĀle naprzeciw Firoza. " Podni”s-
nogą i zacz-- z ca-ej si-y gnieĀ© butem moje kolano. Bola-o tak bardzo, ¬e
nie mog-em potem ruszy© nog-. Pozostawili mnie w celi do rana. Rano
wykrącili mi do ty-u rące i przewiesili za ramiona przez porącz. Wisia-em
tak przez kilka godzin. Nastąpnego dnia do celi wszed- policjant. W rąku
trzyma- obcągi. Zn”w pyta-, gdzie jest telefon. Powiedzia-em, ¬e go nie
widzia-em. Wtedy on kaza- mi wystawi© kciuk, chwyci- go obcągami i zgni”t-.
Nie pamiątam, co sta-o sią p”-niej."
Nikt z rodziny nie m”g- skontaktowa© sią z Firozem, gdy by- w areszcie. W
ko½cu ojciec Firoza uprosi- lokalnego polityka o napisanie listu
nakazuj-cego policji wypuszczenie ch-opca. Ojciec podpisa- sią odciskiem
palca, poniewa¬ pisa© nie umia-. Rodzina Firoza zdecydowa-a nie sk-ada©
skargi przeciwko policji z obawy przed represjami. Chocia¬ przypadek Firoza
zosta- nag-oĀniony przez dzia-aczy praw cz-owieka, lokaln- prasą i oĀrodek
rehabilitacji, rz-d nie podj-- ¬adnych krok”w w celu poci-gniącia do
odpowiedzialnoĀci oprawc”w ch-opca.
"Inni ch-opcy zatrzymani na tym samym posterunku policji m”wili, ¬e bito
go tak okrutnie, i¬ myĀleli ju¬, ¬e go
zabij-."
Piątnastoletni JosŚ (imią ch-opca zmieniono) zosta- aresztowany w czerwcu
1999 roku i przez dwa dni przebywa- w areszcie. W tym czasie by- tak
okrutnie bity przez nie umundurowanych funkcjonariuszy policji, ¬e od tej
pory potrzebuje pomocy psychiatry. Wed-ug ostatnich doniesie½ JosŚ
przechodzi r”wnie¬ leczenie j-der uszkodzonych wskutek
pobicia.
Po po-udniu 7 czerwca JosŚ wyszed- z domu w Xinguara w stanie Parß by gra©
w bingo z przyjaci”-mi. Jego matka, Iraci Oliveira dos Santos, zaczą-a sią
niepokoi©, gdy nie wr”ci- na noc. Najpierw szuka-a go w okolicznych
szpitalach, w ko½cu uda-a sią na komisariat policji, gdzie poinformowano
j-, i¬ syn zosta- zatrzymany.
Czeka-a kilka godzin, zanim wreszcie pozwolono jej zobaczy© sią z JosŚ
wieczorem 8 czerwca. Matka twierdzi, ¬e syn zwija- sią z b”lu i ca-y by-
posiniaczony. Jeden z r”wnoczeĀnie zatrzymanych ch-opc”w powiedzia- jej, ¬e
JosŚ by- maltretowany w budynku komisariatu i na dworze, i ¬e powinna jak
najszybciej zabra© syna.
JosŚ powiedzia- matce, ¬e odk-d wyszed- z domu, Āledzi-a go policja. By-
przestraszony i spad- z motoru. Policjanci zatrzymali sią, wymierzyli w
jego kierunku bro½, kopali go i grozili mu, ¬e go zabij-. Zawie-li go w
nieznane mu miejsce, gdzie zn”w go bili i mu grozili. Wreszcie zabrano go
na komisariat, gdzie oskar¬ono go o posiadanie ma-ej iloĀci marihuany i
niewielkiego pistoletu. Wieczorem policjanci wywlekli JosŚ na korytarz
komisariatu i zn”w go bili. Policjanci zmusili JosŚ do przyznania sią do
poprzednich aresztowa½, kt”re faktycznie nie mia-y
miejsca.
9 czerwca Iraci Oliveira dos Santos pr”bowa-a rozmawia© o zatrzymaniu syna
z komendantem policji, lecz ten odm”wi- spotkania twierdz-c, ¬e by-a
nieuprzejma wobec podleg-ych mu policjant”w. Policjanci poinformowali j-
przez znajomego, ¬e mo¬e zabra© syna do domu pod warunkiem, ¬e nie z-o¬y
skargi na jego maltretowanie. Zgodzi-a sią, bo zale¬a-o jej, aby syn jak
najszybciej otrzyma- pomoc lekarsk-.
Iraci Oliveira dos Santos mia-a doĀ© odwagi, by m”wi© publicznie o
torturowaniu jej syna, C AI
Od czasu zwolnienia z aresztu JosŚ cierpi na problemy psychiczne i
kilkakrotnie przebywa- w szpitalu psychiatrycznym przez okres od jednego do
dw”ch miesiący. Po feriach noworocznych, kt”re spądzi- z rodzin-, jego stan
psychiczny uleg- dramatycznemu pogorszeniu. 16 lutego 2000 r. zosta-
ponownie przyjąty do szpitala psychiatrycznego, gdzie nadal podlega
leczeniu.
Chocia¬ JosŚ zosta- zwolniony z aresztu pod warunkiem, ¬e Iraci Oliveira
dos Santos nie z-o¬y skargi na maltretowanie syna, z-o¬y-a ona oficjalna
skargą na rące prokuratora. Prokurator odes-a- sprawą do zbadania do tego
samego komendanta policji, kt”remu podlega- komisariat, gdzie torturowano
JosŚ. Iraci Oliveira dos Santos by-a tak wstrz-Āniąta potraktowaniem jej
syna, ¬e zdecydowa-a sią na rzadki - i odwa¬ny - krok: upubliczni-a sprawą,
wystąpuj-c w brazylijskiej telewizji. Istnieje wiele r”¬nych doniesie½ o
brutalnoĀci policji w Xinguara. Niewiele spraw doczeka-o sią wszczącia
dochodzenia, cząsto dlatego, ¬e ofiary i Āwiadkowie byli zbyt zastraszeni,
by sk-ada© zeznania.
Oczekujemy postawienia przed s-dem os”b odpowiedzialnych za torturowanie
syna Iraci Oliveiry dos Santos
"Abdulhelil zosta- zabrany do miejscowego aresztu, gdzie by- okrutnie
torturowany... jeden z wią-ni”w widzia-, jak stra¬nik poszczu- go
psem."
Abdulhelil Abdumijit zosta- zatrzymany 5 lutego 1997 roku w mieĀcie Gulja w
Uigurskim Autonomicznym Regionie Xinjiang. Policjanci pobili go i zabrali
do miejscowego aresztu, gdzie by- okrutnie torturowany i zmuszany do
przyznania sią do pope-nienia "przestąpstw" i do sk-adania doniesie½ na
znajomych. Kazano mu stan-© twarz- do Āciany z podniesionymi rąkoma, a
policjanci bili go po plecach. Jeden z funkcjonariuszy potwierdzi- fakt
zatrzymania Abdulhelila Abdumijita podejrzanego o przewodzenie
demonstracji. W-adze nie ujawni-y niczego wiącej. Wed-ug ostatnich
doniesie½ Abdulhelil Abdumijit przebywa w wiązieniu prowadzonym przez 4
Oddzia- S-u¬b Budowlano-Wytw”rczych w Xinjiang (Bingtuan) ko-o Gulja, gdzie
nadal jest maltretowany: jeden z wią-ni”w widzia-, jak stra¬nik poszczu- go
psem.
Abdulhelil Abdumijit, uliczny handlarz, by- jedn- z wielu os”b, kt”re
wysz-y na ulice Gulja 5 lutego 1997 roku. Demonstranci nieĀli transparenty
i wznosili has-a domagaj-ce sią po-o¬enia kresu dyskryminacji etnicznej
grupy Uigur”w. Wedle doniesie½, po kilku godzinach pokojowych protest”w
pojawi-y sią zbrojne jednostki policji, kt”re aresztowa-y a¬ 500 os”b.
Nastąpnego dnia w Gulja wprowadzono godziną policyjn-, Āci-gniąto specjalne
jednostki policji i na dwa tygodnie odciąto miasto od Āwiata. Przez kilka
dni trwa-y sporadyczne protesty i zamieszki. Dziesi-tki os”b zginą-o i
odnios-o rany w starciach miądzy policj- a demonstrantami. Zatrzymano
tysi-ce protestuj-cych.
Szczeg”lnie niepokoj-ce s- doniesienia o brutalnym traktowaniu os”b
zatrzymanych w Gulja po protestach w lutym 1997 roku oraz o stosowaniu w
tym regionie pewnych rodzaj”w tortur, kt”re - wedle wiedzy Amnesty
International - nie s- stosowane w pozosta-ych cząĀciach Chin. Uderzaj-cy
jest brak oficjalnych raport”w o dochodzeniach w sprawie stosowania tortur
w tym regionie, w odr”¬nieniu od pozosta-ych cząĀci kraju. Oznacza to, ¬e
w-adze albo ignoruj-, albo te¬ staraj- sią ukry© powszechne w regionie
stosowanie tortur, a mo¬e nawet sankcjonuj- ich u¬ycie w kontekĀcie
represji.
Do roku 1949 Uigurzy, w wiąkszoĀci muzu-manie, stanowili najwiąksz- grupą
etniczn- w regionie. DziĀ stanowi- nieca-- po-ową ludnoĀci regionu. Rozw”j
gospodarczy ostatnich lat "pomin--" Uigur”w, kt”rzy skar¬- sią na
dyskryminacją w dostąpie do oĀwiaty i opieki zdrowotnej i szczeg”lnie
wysokie bezrobocie. JednoczeĀnie polityka w-adz doprowadzi-a do powa¬nego
uszczuplenia praw spo-ecznych, ekonomicznych i kulturalnych Uigur”w. Od
ko½ca lat osiemdziesi-tych w-adze wprowadzi-y r”wnie¬ restrykcje w sferze
wyznania. Zamkniąto wiele meczet”w i szk”- religijnych, zaĀ muzu-manom
zatrudnionym w organach w-adz zabrania sią praktykowania
religii.
Wed-ug doniesie½, do tortur najcząĀciej stosowanych w regionie nale¬y bicie
i kopanie ofiary, stosowanie pa-ek elektrycznych, kajdan zak-adanych na
rące lub nogi oraz sznur”w s-u¬-cych do wi-zaniu ofiar w bolesnych
pozycjach, jak r”wnie¬ poddawanie ich dzia-aniu wysokich i niskich
temperatur. Inne rodzaje tortur, stosowane wed-ug doniesie½ wy--cznie w tym
regionie - to wstrzykiwanie niezidentyfikowanych substancji powoduj-cych u
ofiary zaburzenia psychiczne lub utratą zdolnoĀci mowy, wk-adanie
sproszkowanego pieprzu lub papryki do ust, nozdrzy lub na genitalia ofiary
oraz wprowadzanie ko½skiego w-osia lub drutu do
penisa.
Oczekujemy postawienia przed s-dem os”b odpowiedzialnych za torturowanie
Abdulhelila Abdumijita
"Jeannine by-a kilkakrotnie zabierana z wojskowego oĀrodka zatrzyma½ do
hoteli w Kinszasie, gdzie gwa-cili j-
¬o-nierze."
Jeannine Bouchez Mwayuma by-a wedle doniesie½ ch-ostana dwa razy ka¬dego
ranka i dwa razy wieczorem przez funkcjonariuszy kongijskich s-u¬b
bezpiecze½stwa. Gro¬ono jej Āmierci- i oskar¬ano o "zdradą kraju".
Kilkakrotnie by-a zabierana z wojskowego oĀrodka zatrzyma½ do hoteli w
Kinszasie, gdzie gwa-cili j- ¬o-nierze.
Jeannine Bouchez Mwayuma, lat 26, mieszka-a w Bukavu we wschodniej cząĀci
kraju wyniszczonej ci-g-ymi walkami pomiądzy si-ami rz-dowymi a oddzia-ami
rebeliant”w. Porzuci-a dom i uciek-a do stolicy, Kinszasy, chc-c unikn-©
kolejnej wojny domowej, jaka wybuch-a w sierpniu 1998 roku. Mia-a nadzieją,
¬e w Kinszasie kontrolowanej przez si-y rz-dowe bądzie
bezpieczna.
Jednak 28 grudnia 1998 roku zosta-a aresztowana i oskar¬ona o kontakty ze
zbrojnymi ugrupowaniami politycznymi w Bukavu. Przez ponad tydzie½
przetrzymywano j- w celi w siedzibie Conseil national de sŚcuritŚ
(Narodowej Rady Bezpiecze½stwa). P”-niej zosta-a przewieziona do innego
oĀrodka zatrzyma½, gdzie okrutnie j- pobito - wielokrotnie uderzano j-
metalow- rur-. Oficer i kilku ¬o-nierzy zabra-o j- do hotelu w dzielnicy
Kinszasy, Kintambo, gdzie j- zgwa-cili.
Jeannine Bouchez Mwayuma zosta-a nastąpnie przeniesiona do kolejnego
wojskowego oĀrodka zatrzyma½ w Kinszasie prowadzonego przez jednostką pod
nazw- DEMIAP. W ci-gu nastąpnych dni i tygodni by-a wielokrotnie gwa-cona
przez starszego rang- oficera w pokojach hotelowych w Kinszasie. 17 lutego
1999 roku staną-a przed s-dem wojskowym oskar¬ona o zagra¬anie
bezpiecze½stwu pa½stwa, za co grozi kara Āmierci. Od pocz-tku 1999 roku
wykonano egzekucje na ponad stu osobach cywilnych i ¬o-nierzach kt”rych ten
s-d wojskowy skaza- na karą Āmierci.
»o-nierz na g-”wnym rynku Kinszasy. Tysi-ce nieuzbrojonych os”b cywilnych
pad-o ofiar- tortur i maltretowania z r-k wojskowych si- bezpiecze½stwa, C
Reuters
9 marca 2000 roku, przed oficjalnym zako½czeniem procesu, zosta-a warunkowo
zwolniona po og-oszeniu prezydenckiej amnestii. Zgodnie z warunkami
zwolnienia nie mo¬e wyjecha© z Kinszasy i w ka¬dej chwili mo¬e by© ponownie
aresztowana.
Cierpienia Jeannine Bouchez Mwayuma nie sko½czy-y sią na tym. Nie tylko
musia-a radzi© sobie z fizycznymi i psychicznymi konsekwencjami tortur, ale
nadal nąkali j- funkcjonariusze s-u¬b bezpiecze½stwa, domagaj-cy sią od
niej "us-ug seksualnych".
Tysi-ce nieuzbrojonych cywili zosta-o poddanych torturom i innym formom
okrutnego, nieludzkiego lub poni¬aj-cego traktowania od wybuchu wojny
domowej we wschodniej cząĀci Demokratycznej Republiki Konga w sierpniu 1998
roku. Podobnie jak Jeannine Bouchez Mwayuma, wielu zatrzymanych i
torturowanych zosta-o oskar¬onych o powi-zania ze zbrojnymi ugrupowaniami
politycznymi, kt”re kontroluj- znaczn- cząĀ© p”-nocnych i wschodnich
region”w kraju. Setki os”b pad-o ofiar- tortur wskutek najs-abszych
podejrze½ o zwi-zki z takimi ugrupowaniami. Niekt”rzy zginąli lub byli
torturowani przez rz-dowe si-y bezpiecze½stwa tylko dlatego, ¬e mieszkali w
regionie tradycyjnie popieraj-cym zbrojne ugrupowania polityczne. Wed-ug
doniesie½, tortury stosowane s- rutynowo w oĀrodkach prowadzonych przez
wojskowe s-u¬by bezpiecze½stwa. Funkcjonariusze rz-dowi sami nakazywali i
nadzorowali torturowanie zatrzymanych.
S-u¬by bezpiecze½stwa podlegaj- wy--cznie prezydentowi Laurent-DŚsirŚ
Kabila i nie odpowiadaj- przed s-dem. W zwi-zku z tym osoby cywilne nie
maj- praktycznie ¬adnej mo¬liwoĀci podwa¬enia prawnych podstaw ich
zatrzymania, ani te¬ podjącia dzia-a½ prawnych przeciwko -amaniu wobec nich
praw cz-owieka.
Oczekujemy postawienia przed s-dem os”b odpowiedzialnych za torturowanie
Jeannine Bouchez Mwayuma
"Stra¬nicy wiązienni bili go do utraty przytomnoĀci powtarzaj-c, ¬e
wystarczy tylko, by mrugn-- okiem na znak, i¬ potwierdza stawiane mu
zarzuty."
Akbar Mohammadi zosta- aresztowany w Teheranie w lipcu 1999 roku podczas
star© miądzy studentami a s-u¬bami bezpiecze½stwa. Pocz-tkowo przebywa- w
zupe-nym odosobnieniu w Towhid, w oĀrodku podlegaj-cym Ministerstwu
Wywiadu, a w marcu 2000 roku przeniesiono go do wiązienia w
Evin.
Wed-ug doniesie½, w okresie przes-ucha½ skuwano mu rące, wieszano za
ramiona i ch-ostano mu stopy kablami elektrycznymi. Stra¬nicy bili go do
utraty przytomnoĀci powtarzaj-c, ¬e wystarczy tylko, by mrugn-- okiem na
znak, i¬ potwierdza stawiane mu zarzuty.
Po zapadniąciu wyroku skazuj-cego na karą Āmierci w utajnionym procesie
s-dowym Akbar Mohammadi zwr”ci- sią na piĀmie do szefa s-downictwa, Mahmuda
Hashemi?Shahrudi, twierdz-c, ¬e by- "okrutnie bity". Jego list ukaza- sią w
kilku ira½skich gazetach.
Wed-ug doniesie½, Akbar Mohammadi g-odowa- w proteĀcie przeciwko
zatrzymaniu, przy czym cierpia- r”wnie¬ na schorzenie nerki. Podobno nie
zezwolono na jego hospitalizacją, mimo ¬e wiązienny lekarz kierowa- go do
szpitala.
Akbar Mohammadi w okresie studi”w w p”-nocnym Iranie w roku 1998, C Komitet
Koordynacyjny Ruchu Studenckiego na rzecz Demokracji w
Iranie
Akbar Mohammadi jest jedn- z setek os”b aresztowanych po gwa-townych
starciach w Teheranie w lipcu 1999 roku. Wydarzenia, jakie wywo-a-y
starcia, rozpoczą-y sią 8 lipca od pokojowej demonstracji student”w, kt”rzy
zebrali sią przed domami akademickimi w proteĀcie przeciwko zamkniąciu
dziennika Salam. Zaatakowali ich uzbrojeni cz-onkowie Ansar-e-Hezbollah,
ugrupowania paramilitarnego. Obecni przy zajĀciu funkcjonariusze s-u¬b
bezpiecze½stwa nie podjąli ¬adnych dzia-a½, by chroni©
student”w.
Kilka godzin p”-niej funkcjonariusze s-u¬b bezpiecze½stwa i cz-onkowie
Ansar-e-Hezbollah wdarli sią do akademik”w. Co najmniej jedna osoba
zginą-a, setki odnios-y obra¬enia. W kolejnych dniach nast-pi- gwa-towny
rozw”j skali protest”w, nasili-o sią r”wnie¬ stosowanie przemocy, zaĀ
zamieszki obją-y szereg miast na prowincji.
W zwi-zku z wdarciem sią do akademik”w 8 lipca 1999 roku sformu-owano
zarzuty przeciw genera-owi brygady Farhadowi Nazari, dowodz-cemu w”wczas
s-u¬bami bezpiecze½stwa i przeciwko dziewiątnastu policjantom. Podczas
tocz-cego sią przeciwko nim postąpowania, kt”re wszcząto w lutym 2000 roku,
kilku student”w zezna-o, ¬e zostali brutalnie zaatakowani przez policją i
ugrupowania paramilitarne.
Akbar Mohammadi m”g- zosta© aresztowany ze wzglądu na powi-zania z bratem,
Manuchehrem Mohammadi, oskar¬onym o kierowanie zamieszkami i p”-niej
zmuszonym do "przyznania sią" w ira½skiej telewizji do wsp”-pracy z
"kontrrewolucyjnymi agentami".
Wedle doniesie½ Akbar Mohammadi zosta- we wrzeĀniu 1999 roku skazany na
karą Āmierci w utajnionym procesie przed S-dem Rewolucyjnym w Teheranie,
kt”rego procedury s- sprzeczne z miądzynarodowymi normami dla uczciwych
proces”w s-dowych. Wyrok zosta- podobno utrzymany przez S-d Najwy¬szy, po
czym decyzj- Przyw”dcy Islamskiej Republiki Iranu zamieniony na karą 15 lat
wiązienia.
Domagamy sią wszczącia dochodze½ w sprawie doniesie½ o torturowaniu Akbara
Mohammadi i postawienia osoby za nie odpowiedzialnej przed s-dem
"Ch-opcy zgadzali sią na stosunki seksualne ze starszymi wsp”-wią-niami,
poniewa¬ byli nadzy i g-odni. W zamian za swoje "us-ugi" dostawali
jedzenie, ubranie i koce. Gdy pewnego dnia nie zgodzili sią na
wykorzystywanie, zabrano im koce i wyrzucono na dw”r. Po nocy spądzonej na
mrozie ch-opcy pozwolili na ponowne molestowanie. "Pr”bowaliĀmy im
t-umaczy©, ¬e umr- na AIDS, ale c”¬ mieli pocz-©? Byli bezsilni" - tak
jeden z doros-ych wią-ni”w opisuje powszechnie stosowane praktyki w
przepe-nionych wiązieniach Malawi - seksualne wykorzystywanie m-odocianych.
S- oni molestowani przez starszych wsp”-wią-ni”w lub sprzedawani do dom”w
publicznych.
Dzieci st-oczone na dziedzi½cu wiązienia w Zomba
Central
Gwa-ty w wiązieniach s- rodzajem tortur. Funkcjonariusze wiązienni nawet
nie pr”buj- walczy© z tym procederem, a wrącz przeciwnie, przyprowadzaj-
ch-opc”w do budynku dla doros-ych wią-ni”w za 30 cent”w -ap”wki. Z bada½
przeprowadzonych w dw”ch wiązieniach w Malawi wynika, ¬e wiąkszoĀ© wią-ni”w
cierpi-cych na ropie½ odbytu nie ma uko½czonych 18 lat. We wszystkich
wiązieniach panuje epidemia AIDS i niewiele zrobiono, by j- powstrzyma© i
leczy© chorych wią-ni”w. W najwiąkszym zak-adzie karnym w Malawi, w
miejscowoĀci Zomba, przebywa-o a¬ 120 ch-opc”w w wieku od 12 do 18 lat.
Niekt”rzy z nich oczekuj- na proces, inni odsiaduj- wyroki, czasami za tak
niewielkie przewinienia jak kradzie¬ ¬ywnoĀci. Pochodz- z r”¬nych region”w
Malawi, wielu z nich nie ma w okolicy ¬adnych krewnych, kt”rzy mogliby im
pom”c.
Badania nad epidemi- virusa HIV przeprowadzone w wiązieniach Malawi przez
Penal Reform Internationa wykaza-y, ¬e zar”wno przera¬aj-ce warunki bytowe,
jak brak ochrony nara¬aj- m-odocianych na nadu¬ycia, w tym molestowanie
seksualne ze strony doros-ych, co przyczynia sią do wzrostu zachorowa½ na
AIDS. W kraju gdzie homoseksualizm jest prawnie zabroniony, w-adze
wiązienne zaprzeczaj- wszelkim wzmiankom o molestowaniu seksualnym w
wiązieniach.
Konwencja Praw Dziecka zobowi-zuje pa½stwa do penalizowania m-odocianych
przestąpc”w w separacji od doros-ych (Art. 37c). Cho© w wiązieniach Malawi
teoretycznie zak-ada sią separacją m-odocianych, rzeczywistoĀ© wygl-da
inaczej. W wiązieniu w Zombie najcząĀciej praktykowanym sposobem
przemycania ch-opc”w do cel dla doros-ych jest przeprowadzanie ich przez
szpital, w kt”rym umieszczani s- zar”wno doroĀli jak i dzieci. Zazwyczaj
wiązie½ p-aci stra¬nikowi za przyprowadzenie ch-opca. Funkcjonariusze
wiązienni s- przekupni, a niekt”rzy z wią-ni”w du¬o od nich bogatsi. Gdy
ch-opiec przebywa poza swoj- cel-, stra¬nik porywa go i przemyca go do cel
dla doros-ych. Wiązie½, kt”ry za niego zap-aci-, "wypo¬ycza" go
innym.
Amnesty International zwraca-a uwagą opinii publicznej na dramat 180
m-odocianych przestąpc”w przebywaj-cych w wiązieniu w Zombie w 1998 roku i
nak-oni-a w”wczas w-adze Malawi do wsp”-pracy z Penal Reform International
w celu zbadania doniesie½ o powa¬nych nadu¬yciach wobec ch-opc”w. Do maja
1999 z wiązienia w Zombie wyprowadzono wszystkich wią-ni”w poni¬ej 18. roku
¬ycia. Niestety, brak programu d-ugoterminowej reformy struktury
wiąziennictwa spowodowa-, ¬e w wiązieniu tym ponownie umieszczani s-
m-odociani, a ich liczba wci-¬ wzrasta.
40% zgon”w w wiązieniach Malawi w 1997 roku by-o wynikiem zachorowa½ na
AIDS. W ci-gu nastąpnych 6 miesiący 49% wszystkich wią-ni”w chorowa-o na
AIDS lub by-o nosicielami wirusa HIV. Wią-niowie s-dz-, ¬e nąkaj-ce ich
choroby i przedwczesne zgony s- spowodowane z-ym od¬ywianiem i trudnymi
warunkami ¬ycia.
7 czerwca 1998 roku 16-letni Hamid Muntassir oraz jego przyjaciel Mustafa
Mansour bawili sią na placu budowy w Azemmour, niedaleko Al-Jadidy. Gdy
sko½czyli sią bawi©, ka¬dy z nich poszed- w swoj- stroną. Nied-ugo potem
przechodz-cy nieopodal 17-letni pasterz znalaz- cia-o Mustafy Mansoura.
Hamid dowiedziawszy sią o Āmierci przyjaciela pobieg- zawiadomi© jego
najbli¬szych i powr”ci- na miejsce zdarzenia, gdzie w miądzyczasie nadszed-
dozorca budowy i grupa policjant”w.
Hamid Muntassir
Policja zabra-a Hamida, pasterza i dozorcą budowy na posterunek w Azemmour.
"By-em przes-uchiwany jako pierwszy" - powiedzia- Hamid podczas p”-niejszej
rozmowy z przedstawicielem Amnesty International. Zaprowadzono go do
odosobnionego pomieszczenia , gdzie znajdowa-o sią 3 - 4 policjant”w,
kt”rzy wypytywali go o Mustafą Mansoura. Hamid zezna-, ¬e bawili sią jakiĀ
czas razem, po czym rozstali sią i ka¬dy z nich poszed- w swoj- stroną.
"Ale policja mi nie uwierzy-a" - powie p”-niej Hamid - "oskar¬yli mnie, ¬e
m”wią nieprawdą. Potem zas-onili mi oczy czarn- przepask- i kazali usi-Ā©
na pod-odze. ®ci-gnąli mi sanda-y i zacząli mnie bi© w stopy, widzia-em, ¬e
u¬ywali do tego gumowego wą¬a. Powiedzieli mi, ¬e powinienem sią przyzna©,
¬e zepchn--em swojego kolegą w d”- z wysokoĀci. Parą razy mnie bili i
straszyli elektrowstrz-sami". Hamid powiedzia- r”wnie¬, ¬e s-ysza- krzyki
pasterza, kt”ry by- przes-uchiwany jako drugi.
"Pierwsz- noc spa-em w jednej celi z pasterzem i stra¬nikiem budynku. Ci
dwaj zostali wypuszczeni nastąpnego dnia. Ale ja by-em przetrzymywany
jeszcze przez 5 dni. Codziennie mnie bito. Trzeciego dnia odwiedzi-a mnie
moja matka i wuj. Raz bito mnie w obecnoĀci matki. Nie mogliĀmy swobodnie
rozmawia©, bo policjant by- przez ca-y czas przy nas". Hamid m”wi-, ¬e
podczas pobytu w areszcie, kilkakrotnie by- prowadzony przez piąciu
policjant”w na miejsce Āmierci Mustafy Mansoura. Policja twierdzi, ¬e Hamid
kilkakrotnie zmienia- swoje zeznania i w ko½cu, po trzech dniach
przes-ucha½, przyzna- sią do winy, podpisuj-c oĀwiadczenie odciskiem
palca.
11 czerwca 1998 przyprowadzono Hamida do sądziego prowadz-cego jego sprawą,
kt”ry zauwa¬y-, ¬e Hamid z trudem utrzymuje sią na nogach. Cho© sądzia
nakaza- obdukcją, zosta-a ona przeprowadzona dopiero 26 czerwca, a wtedy
nie wykryto ju¬ Ālad”w tortur. 12 czerwca na ¬-danie adwokata Hamida
przeprowadzono badanie lekarskie, kt”re wykaza-o liczne Ālady bicia, obrząk
st”p oraz trudnoĀci w poruszaniu sią. 22 czerwca rodzina Hamida wnios-a
oskar¬enie o stosowanie tortur do S-du Apelacyjnego w Al-Jadida, ale nie
wszcząto ¬adnego oficjalnego dochodzenia w tej sprawie. Wprawdzie Policja
przeprowadzi-a nieoficjalne dochodzenie, lecz jego wyniki s- utajnione.
Funkcjonariusza, kt”rym stawiano zarzuty o torturowanie Hamida s- wci-¬ w
czynnej s-u¬bie.
20 lipca 1998 r. sądzia prowadz-cy sprawą przeciwko Hamidowi zdecydowa- o
jej zamkniąciu ze wzglądu na niewystarczaj-ce dowody obci-¬aj-ce.
Oskar¬yciel wni”s- apelacją. Proces apelacyjny Hamida Muntassir rozpocz--
sią na pocz-tku kwietnia 1999 i wci-¬ trwa. Zarzuty stawiane przeciw niemu
s- oparte na zeznaniu, kt”re Hamid p”-niej wycofa- jako wymuszone przez
tortury.