Powrót na stronę główną |
[przedruk za: biuletynem Ogolnopolskiej kampanii Zwierze nie jest rzeczą "Współodczuwanie" - numer 8, marzec 2000; tekst w oryginale był ilustrowany również cytatami z prasy, tutaj cytaty te zostały pominięte]
"Gdyby ludzie wiedzieli, co kryje się za kulisami tego kolorowego, cyrkowego świata ze zwierzętami, nigdy więcej nie poszliby do cyrku" - twierdzi Elmar Osterberg, treser nie pracujący już w zawodzie.
W przypadku cyrku nie możemy mówić o jakichkolwiek aspektach poznawczych czy edukacyjnych, chyba, że chodzi nam o tę edukację, która doprowadziła Ziemię i nas samych do stanu największej w historii klęski ekologicznej.
Cyrk, jak twierdzą eksperci Animal Aid, brytyjskiej organizacji zajmującej się obroną praw zwierząt, jest instytucją, któa przez swoją specyfikę nie może nigdy zapewnić zwierzętom należnych im warunkó życia.
Klatki zawsze kojarzą się obrońcom środowiska z ograniczeniem wolności, a przymusowa izolacja zwierząt prowadzi do różnorodnych cierpień. Niektórzy zoolodzy twierdzą nawet, że największym problemem jest doznanie przez zwierzęta cierpień psychicznych, gdyż czują ciągły strach związany z przebywaniem w niewoli oraz izolacją gatunkową.
Metody tresury, które są najbardziej dyskusyjną stroną tego problemu, uważane są za zawodowe tabu treserów. Coraz częściej, w wyniku zainteresowania tresurą zwierząt w cyrkach, do opinii publicznej przedostają się informacje o okrutnych metodach stosowanych przez treserów. Pręty używane do bicia zwierząt po nosie, elektrowstrząsy, rozżarzone płyty, na których uczy się zwierząt tańczyć, to przykłady tych najbardziej okrutnych, których stosowanie potwierdził Elmar Osterberg. "Łamię tabu, ponieważ nikt z mojej branży nie mówi o tym, co poprzedza tresurę cyrkową - radykalne podporządkowanie zwierzęcia za pomocą wszelkich środków" - wyznaje były treser - "Szok elektryczny w celu przeprowadzenia tresury jest czymś normalnym. Elektryczność otrzymana z 12 płaskich baterii czyni każde zwierzę posłusznym".
Kolejnym powodem sprzeciwu wobec tresury w cyrkach są symptomy nienaturalnych, nienormalnych dla danego gatunku zachowań, które są powodowane przez pobyt w cyrku.
Kilku naukowców badających efekty przedłużonej izolacji młodych małp oraz wychowanie ich z dala od matek zauważyło wyobcowanie, oderwanie od rzeczywistości tych zwierząt.
Zaobserwowano u tych zwierząt także brak ciekawosci, ogólne zmęczenie oraz agresję. Zwierzęta wychowywane lub złapane i tresowane w cyrkach mają trudności z rozmnażaniem się, a nawet gdy mają potomstwo, to wykazują skłonności do lekceważenia go lub wręcz atakowania.
Chore sieroty
Zwierzęta pozbawione towarzystwa, wyizolowane przez uwięzienie i transport w cyrkowych klatkach, zachowują się nienormalnie. Wśród tych zachowań można wymienić: kołysanie się, odrzucanie głowy w tył, żucie własnych ciał. Podobne objawy obserwowane są u sierot wychowywanych w domach dziecka, które wyrywały sobie własy, bawiły się genitaliami lub kiwały z boku na bok. Naukowcy jako przykład podają kilka niedźwiedzi polarnych, które z cyrku zostały przeniesione w latach 50-tych do Bastle Zoo. Ich pomieszczenie było przestronne na otwartym terenie. Zwierzęta młode szybko przystosowały się do nowych warunków, jednak starsze osobniki pozostawaly w jednym miejscu lub, mimo że miały więcej miejsca, chodziły w kółko wydeptując okrąg przypominający rozmiary wagonów cyrkowych. Uwięzienie zwierząt prowadzi również do takich reakcji jak opisywana przez naukowców badających zachowania psów. Jednemu z nich tak zaburzono reakcję na ból, że mógł wkładać swój nos w płomień świecy i nie był zdolny do właściwej reakcji na ten bodziec.
Najeść się na śmierć
Jeden z ekspertów współpracujących z World Society for the Protection of Animal (WSPA), dr Desmond Morris, jako nienaturalne zachowanie przytacza żebranie zwierząt. Morri sugeruje, że żebranie to przykład swoistej terapii, która ma np. u niedźwiedzi zastąpić wrodzoną aktywność. Jednym z argumentów, które przytacza, jest fakt, iż w czasach, gdy ogrody zoologiczne pozwalały na karmienie zwierząt, wiele z nich umierało z przekarmienia.
"Właściwie nie trzeba udowadniać, że na wolności, nawet gdy występuje nadmiar pożywienia, taki stan nie jest obserwowany. Żebranie nie ma nic wspólnego z głodem czy otrzymywaniem wynagrodzenia w postaci żywności. Jest to wyłącznie sprawa tęsknoty zwierząt za nowymi społecznymi interakcjami".
Dr Morris opisuje również podejmowane przez zwierzęta próby radzenia sobie z narzuconą im przez człowieka monotonnością: "Tam jest młody szympans, który nie ma nic do zabawy oprócz własnego ciała. Wynajduje nowe sposoby poruszania się - toczenie się, wirowanie, staczanie się z dachu. Wpycha sobie do uczu słomki, rozmazuje swój kał po ścianach klatki i nakreśla na nim bezładne wzory, robi miny, klaszcze i wymachuje rękoma. Ale bez wspóltowarzyszy i z w nudnym otoczeniu, pomimo śmiałych wysiłków i pomysłowości, stanie się otępiałym, głupim klaunem, zamiast jednym z najbardziej rozumnych zwierząt na Ziemi".
Zdecydowanie trzeba podkreślić, że czynnikami powodującymi między innymi takie zachowanie zwierząt jest brak przestrzeni i naturalnego otoczenia.
Zoolodzy i przyrodnicy z WSPA twierdzą: "Jest coś biologicznie niemoralnego w trzymaniu zwierząt w zamknięciu, gdzie ich wzorce zachowań, które kształtowały się przez miliony lat, nie znajdują żadnej możliwości wyrazu. Zwierzęta nie żyją przecież tylko dzięki spożywaniu pokarmów".
Przetrzymywanie zwierząt traci w dzisiejszych wszelkie walory edukacyjne, które z pewnością, obojk rozrywki, są głównym powodem organizowania przez szkoły grupowych wycieczek do cyrku. Pomijając fakt, że dzieci zapraszane do cyrku nie wiedzą, co poprzedza występy zwierząt na barwnej, błyszczącej reflektorami arenie, należałoby zadać pytanie: "czego właściwie dzieci uczą się w cyrku?".
Problem ten ocenia środowisko organizacji Animal Aid: "wszystko, co dziecko może zobaczyć, to rozmiar, kształt i kolor zwierząt. Ich zachowanie, stosunki w stadzie, instynkt łowiecki, zachowanie rodzinne, zdobywanie pożywienia, wszystkie te aspekty zachowania zwierząt, które czynią dany gatunek unikalnym i interesującym, nie są do zobaczenia w cyrku".
Sytuacja zwierząt w cyrku została także uwzględniona przez Krajową Konferencję Szkół w Anglii w 1981 roku, która zdecydowała, że szkoły nie powinny organizować i zachęcać dzieci do udziału w przedstawieniach poniżających zwierzęta.
David Hancocks, dyrektor ogrodu zoologicznego, podsuwa propozycję rozwiązań problemu tresury zwierząt: "W środowisku przyrodniczym, które stymuluje zasadnicze cechy dzikiego życia, zwierzęta będą miały okazję rozwinąć u siebie naturalne wzory zachowań. A co za tym idzie będą one postrzegane przez zwiedzających nie jako formy wypatrzone czy dziwy natury, ale jako prawdziwe, dzikie zwierzęta, posiadające własne, wrodzone piękno i urok".
Fakty dotyczące tresury zwierząt, przedostając się do opinii publicznej, wymuszają podejmowanie na własnych lokalnych, ustawodawcach czy dyrekcjach poszczególnych cyrków działań dla ochrony zwierząt.
I tak w Anglii już około 160 miast podjęło decyzję o zakazie wjazdu dla cyrków z tresurą zwierząt. Ten precedens jest w stanie skutecznie zablokować trasy cyrków z tresurą zwierząt w Anglii, gdyż trudno taką trasę przygotować, jest także inspirującym przykładem dla innych miast i państw. Podobne zakazy wprowadzane są już w Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie, USA, Skandynawii, Szwajcarii i w innych państwach.
Inną możliwością rozwiązania problemu tresury zwierząt, coraz częściej wykorzystywaną, jest tworzenie cyrków bez zwierząt, co jednak znacznie obciąża artystów koniecznością uatrakcyjnienia programu. Cyrki takie istnieją w Anglii: Ra-Ra-Zoo, Circus Hassani, Clowns Circus, The Blackpool Tower Circus, John Roberts Super Human Circus, a także w USA: Cyrk Słońca, Cyrk Braci du Solllleil. Tradycję występów bez zwierząt promuje także Cyrk Chiński.
Podczas spotkania "Klubu Gaja" z dyrektorem cyrku "Arena", Stanisławem Andersem, oświadczył on: "To, co my pokazujemy, to właściwie nie jest już tresura, lecz pokazy zwierząt. W Bielsku po raz pierwszy spotkałem się ze zorganizowaną grupą i jestem w stanie przychylić się do ich apeli. Potrzebujemy 3-4 lata, aby wyeliminować z naszego repertuaru tresurę zwierząt".
Z taką propozycją repertuarową wystąpił cyrk "Pieniny", który zresztą reklamuje się obecnie jako jedyny cyrk wpuszczany do Bielska, włączając do swojego programu tylko występy psa i konia. Wlaścicielka cyrku przekonuje: "Wiadomo, że do cyrku zawsze przychodziło się popatrzeć na dziekie zwierzaki. Teraz protesty klubów ekologicznych powodują, że odchodzi się od takiej tresury. Fakt, że teraz tracimy na tym, bo ludzie rezygnują z udziału w przedstawieniu bez dzikich kotów, ale z czasem, kiedy inne areny zmienią swoje programy, my będziemy mieć już najtrudniejszy okres za sobą".
Wojciech Owczarz
Powrót na stronę główną |