Mozambik leży w południowej części Afryki. Zajmuje niemal 10-krotnie większy niż Irlandia. Mimo zasobności w bogactwa naturalne, jak diamenty, węgiel i inne materiały - to bardzo biedny kraj. Minimalna płaca tygodniowa wynosi (oficjalnie) 40 dolarów, ale 90 tysięcy z 7 milionów pracujących otrzymuje takie wynagrodzenie. Reszta dostaje znacznie mniej lub nawet nic.
W roku 1997 w celu utrzymania dotychczasowego poziomu stopy życiowej, rząd Mozambiku (w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi i światem biznesu) zapowiedział wzrost płac o 37%, czyli około 14$ na miesiąc. Na pierwszy rzut oka wygląda to na sprawkę samego Janosika - rzeczywistość jest jednak inna. W roku 1997 inflacja w Mozambiku wyniosla ponad 40%. Z prostego rachunku wynika, że jeśli płace wzrosłyby nawet o 14$, to ludzie i tak by nic na tym nie zyskali.
Problem jednak w tym, że płace nie wzrosły. Było to wynikiem sporu, jaki zaistniał między Bankiem Światowym (dalej BŚ), Międzynarodowym Funduszem Walutowym (dalej MFW) a rządem, czy Mozambik wytrzyma taką operację. Reprezentant MFW, człowiek imieniem Sergio Leite, zaapelowal, by zmniejszono inflację do poziomu 24%. Jednym słowem - z podwyżek nici. Wkrótce rozgożał kolejny spór. Tym razem Dania i Szwecja zwróciły uwagę panu Leite, że Mozambik i tak znajduje się u progu ruiny finansowej, a zainicjowane w 1994r. przez BŚ/MFW cięcia budżetowe w służbie zdrowia i szkolnictwie doprowadziły 30 tys. ludzi do utraty pracy. Wygląda na to, że mimo wstawiennictwa wielu państw, BŚ i MFW postępuje z Mozambikiem po swojemu.
TO ONI DECYDUJĄ ZA NAS
Pan Leite nie jest żadną głową MFW, pełni on jedynie funkcję osoby przekazującej jego postanowienia, które zapadają w Waszyngtonie, Londynie i Genewie. W kwaterach BŚ i MFW decyduje się nie tylko o Mozambiku, ale i wielu innych krajach Afryki, Ameryki Południowej czy Europy. To właśnie tam ustala się najważniejsze sprawy decydujące o naszym życiu. My sami możemy głosować w wyborach, wybierać opcje polityczne i programy, ale prawdziwe decyzje nie są podejmowane przez nas. Robią do władze Banku Światowego i MFW. To oni mówią, czy pieniądze należy lokować w szkolnictwo i służbę zdrowia, czy też lepiej dokonać "cięć w budżetówce". Te dwie instytucje (BŚ i MFW) - powołane jeszcze w czasach II wojny światowej - ustalają kształt dzisiejszej gospodarki. Podstawowe pytanie, jakie zadają sobie ludzie z BŚ i MFW brzmi: "na czym zrobić lepszy interes?". Takie pytanie zadali sobie na pewno omawiając kwestię Mozambiku.
TROCHĘ HISTORII
Bank Światowy wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym są spadkobiercami systemu, który bazował na nierównościach społeczno-ekonomicznych w poprzednich stuleciach - charakterystycznych dla kolonializmu. W owym czasie takie kraje, jak Mozambik, czy też Irlandia staly się ofiarami tegoż systemu. Były one opóźnione w elektryfikacji miast i wsi, kulała infrastruktura drogowa, szkolnictwo, służby publiczne, brakowalo mieszkań. Pod tym względem działo się lepiej np. w Anglii, Francji, Włoszech i USA - a więc w krajach, które w 1944r. powołały do życia BŚ i MFW.
Właściwa nazwa Banku Światowego brzmi "Międzynarodowy Bank Odnowy i Rozwoju". Można więc wyciągnąć wniosek, że zadaniem tejże instytucji jest: "pożyczanie pieniędzy (na korzystnych zasadach) dla krajów rozwijających się, by pomóc im w zwiększenu wzrostu gospodarczego i w ogólnym postępie". Teoretycznie jest to idea godna pochwały. Kraje rozwinięte jak Anglia, USA i Japonia dysponują przeogromnym bogactwem - dlaczego więc nie mogłyby wesprzeć biednych państw w rozbudowie dróg i fabryk, poprawie warunków życia itp.? Rzeczywiście, udzielanie niskooprecontowanych kredytów na szkoły, szpitale, rolnictwo i zaopatrzenie w czystą wodę jest jednym ze sposobów, by pomóc tworzyć dobro danego kraju. Jednakże ta teoria nie sprawdza się w praktyce na tym świecie - świecie rządonym w dużej mierze na zasadach kapitalistycznych. Bank Światowy doprowadza do ubóstwa i ruiny każdego, kto się z nim zadaje.
Szacuje się, że w 1870r., gdy kolonializm mial się dobrze zarówno w Afryce, jak i w obu Amerykach, stosunek zamożności kolonii do państw kolonialnych wynosił 1:10. To znaczy, że kraje rozwinięte były 10-krotnie bogatsze od krajów nierozwiniętych. Ale już 90 lat później tj. w 1960r. stosunek ten wynosił 1:38. To zadziwiające, jak sprawnie dzialały instytucje pokroju BŚ i MFW, że w 1985r. nierówny podział dóbr materialnych obliczono na 1:52! Bank Światowy, zamiast pomagać biednym państwom w wychodzeniu z kryzysów gospodarczych, jeszcze bardziej je pogłębia.
Powyższe liczby nasuwają jeszcze jedną myśl. Mianowicie dysproporcje zamożności krajó I i III świata zaczęły gwałtownie rosnąć w ostatnich dziesięcioleciach, powodując szybkie bogacenie się bogatych i jeszcze szybsze ubożenie biednych.
DŁUG JEST DOBRY
Pożyczanie pieniędzy stało się normalną praktyką światowej ekonomii po II Wojnie Światowej. Do pewnego stopnia, każdy był czyimś dłużnikiem. Jednakże na początku lat 70-tych nastąpił gwałtowny wzrost cen ropy naftowej na światowych giełdach. Podrożały też wszystkie usługi i towary, także odsetki za zaciągnięty dług. By złagodzić skutki zaistniałej recesji, lepiej usytuowane kraje ukróciły swe wydatki i zaprzestały pożyczek pieniężnych. Kryzys uderzył we wszystkich, ale biedne kraje zaatakował z zdwojoną siłą. Chociaż gospodarka tych państw była z natury słaba i niestabilna, były one zmuszone do zaciągania nowych długów, mimo, że warunki spłat kredytów nie należały do atrakcyjnych. Niektóre państwa pożyczały pieniądze, by splacić nimi swoje długi. To błędne koło osiągnęło swe największe rozmiary między 1977 a 1982r. i znane było pod nazwą "Góra długów". To wlaśnie wtedy BŚ i MFW zaczęły ingerować w politykę wewnętrzną ubogich krajów, oferując im umorzenie długów w zamian za ustępstwa korzystne dla światowego biznesu. Od tej pory zaczęto się liczyć z głosem międzynarodowych instytucji finansowych nie tylko w Afryce, ale we wszystkich krajach europejskich.
W miarę, jak "Góra długów" rosla, tok myślenia ekonomistów całego świata zwrócił się w stronę czegoś, co dziś określamy mianem "taczeryzmu" (od Margaret Thatcher - przyp. tłum.). Oznacza to, że wszelkie zaciągnięte długi spychano na barki uboższych warstw społecznych, względnie biedniejszych krajów. W Afryce taki system "uzdrawiania" swojej gospodarki pierwszy świat zastosował po raz pierwszy na początku lat osiemdziesiątych pod nazwą "Strukturalne Uporządkowania Ubezpieczeń" (SAPs). Bogate państwa nie finansowały już zbytecznychprzedsięwzięć w biednych krajach (de facto wielce pożądanych przez ich obywateli), a zaoszczędzonymi w ten sposób pieniędzmi spłacały swoje długi w wielu bankach (nie wyłączając BŚ).
KATASTROFA
Jeszcze w latach 80-tych niektóre kraje potrafiły bronić się przed lawiną nieszczęść, jakie ściągały na nie fundusze SAPs. Działo się to za sprawą Związku Radzieckiego, który wspierał finansowo przyjazne mu kraje. Duże znaczenie miał tu handel. ZSRR był alternatywnym źródłem kredytów na zakup żywności i różne inwestycje, co pozwoliło ubogim państwom unikać kontaktów z BŚ/MFW. Jednak wraz z upadkiem Związku Radzieckiego w 1989r. sytuacja uległa zmianie. Od tej pory wiele krajów nie miało innego wyjścia, jak zgadzać się na warunki stawiane przez BŚ/MFW, co doprowadziło do wielkiej katastrofy. W chwili obecnej jesteśmy świadkami, jak przepych i bogactwo graniczą z nędzą i ubóstwem.
Organizacja Narodów Zjednoczonych przeznacza obecnie 11 miliardów dolarów, dla krajó rozwijających się, na cele zdrowotne, włączając zakup żywności i zaopatrzenie w czystą wodę. 11 mld $ to tylko jedna dziesiąta sumy, jaką najbogatsze kraje wydają na zbrojenia. Od chwili wprowadzenia SAPs, na początku lat osiemdziesiątych, głód w Afryce powiększył się do niesamowitych rozmiarów. Jak na ironię, coroczne raporty BŚ wyraźnie poruszają ten temat. rzeczywiście, nie istnieje bardziej wstrząsający i obłudny raport traktujący o biedzie. Ale BŚ - znając fakty - rzadko określa właściwy kierunek swych działań. To prawda, że niejednokrotnie przyznał się do "błędów i pomyłek" SAPs. Jednak winą obciąża czynniki będące poza jego kontrolą jak "głód, korupcja" itp. Ale to właściwie system SAPs zubożył miliony ludzi w ciągu zaledwie 20 lat.
KTO NA TYM ZYSKUJE
Widząc stopień zadłużenia na całym świecie, może nasunąć się mysł, że globalny system ekonomiczny oszalał. W końcu dziwnym jest fakt, że Mozambik - państwo tak zasobne w złoża tak przeróżnych minerałów i inne dobra natury - to niemal najbiedniejszy kraj trzeciego świata. Jednak twierdzenie, że światowa gospodarka znajduje się poza czyjąkolwiek kontrolą jest zdecydowanie mylne. I tu znaleźliśmy klucz do naszej zagadki.
Instytucje pokroju BŚ i MFW mają niesamowity wpływ na bieg wydarzeń świata. Korzyści z tego płynące z pewnością nie cieszą ani mnie, ani ciebie. Największy zysk z takiej chorej sytuacji czerpią ludzie zainteresowani czerpaniem korzyści materialnych i wykorzystywaniem siły roboczej krajó trzeciego świata. Dlatego to właśnie oni mogą kupować węgiel, diamenty, aluminium, kawę, herbatę, zboże, nikiel, cynę i wiele innych minerałów po cenie wielokrotnie niższej od rzeczywistej wartości.
"Kontrolowany wyzysk krajów trzeciego Świata jest jednym z głównych działań dziesiejszych kapitalistów."
Kevin Doyle
GRA BANKU ŚWIATOWEGO
Pieniądze: USA, Kanada, Wlk. Brytania powołały do życia Bank światowy. Kraje te powołują zarząd banku, który ustala wysokość udzielanych dotacji. Stanowisko USA jest zawsze najważniejsze.
Projekty: budowa urządzeń hydrotechnicznych (tj. zapory, elektrownie wodne), portów i autostrad to ulubione przedsięwzięcia Banku. Pochłaniają aż połowę jego budżetu.Takie obiekty są najczęściej wznoszone w pobliżu siedzib multikorporacji, co umożliwia szybki eksport złóż mineralnych.
Etaty: Często "pożyczone" pieniądze zasilają konta zagranicznych firm inwestujących w biednych krajach, przez co miejscowe przedsiębiorstwa mają wątpliwy zysk z bankowych dotacji.
Rachunki: Końcowy wynik transakcji z BŚ jest zawsze niekorzystny dla zadłużonego państwa. Nie tylko z powodu warunków spłaty kredytu, ale również dlatego, że kredyt ten zaciągnięty został na realizację niepotrzebnego, bądź uciążliwego dla ludności danego kraju przedsięwzięcia (Analogiczną sytuację mamy z polskimi autostradami. Długi będziemy spłacać przez minimum 25 lat, zrujnuje to transport publiczny, wzrośnie zanieczyszczenie powietrza i liczba związanych z nim chorób - przyp. tłum.). Tymczasem potrzeby są znacznie prostrze: brak kanalizacji, zły stan istniejących dróg itp..
Ludzie: Konsultacje ze społecznościami lokalnymi i branie ich żądań pod uwagę przy danym przedsięwzięciu nie są wogóle praktykowane. Zapory wodne są tu klasycznym przykładem: zysk lobby hydrotechnicznego odbywa się kosztem wysiedlanej ludności i jej majątku.
(...)